wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział IV Kłopoty Syama

            Posłańcy króla nieśli związanego za nogi Syama w stronę zamku. Było już bardzo późno; słońce dawno już zaszło. Chłopak już kilkakrotnie próbował im się wyrwać, ale im bardziej się szarpał, tym mocniej zaciskali więzy. Po trzech godzinach drogi więzy wpijały mu się niemiłosiernie. Wiedział, że im nie zależy na jego życiu i gdyby nie król, to zabiliby go już na miejscu. Szli głównym szlakiem handlowym, rozciągającym się przez paręset metrów przez puszczę. Spróbował jeszcze raz się uwolnić, jednak w tym momencie jeden strażnik złamał gałąź pobliskiego spróchniałego dębu i z całej siły uderzył Syama w ramię.
- Ktoś tu chciał sobie uciec, co? – spytał złośliwie.
Chłopak już nie odpowiedział. Wiedział, że tylko pogorszy sobie sytuację. Niedługo po tym wydarzeniu, dowódca zarządził przerwę. Posłańcy rozbili prowizoryczny obóz w małej grocie skalnej i rozpalili ognisko. Syam stał daleko od niego, gdyż słudzy króla nie chcieli, aby ciepło docierało do niego. Wczesnym rankiem, po źle przespanej nocy, ruszyli w dalszą podróż. Jednak na rozstaju dróg, skąd jedna prowadzi do miasta, a druga na polany pasterskie, zatrzymali się. Do jednego z nich podszedł nieznajomy mężczyzna w podeszłym wieku. Odziany był w mocno zużyty, zdarty czarny kaftan. Opierał się laską.
- Gdzie wieziecie tego młodzieńca? - spytał starzec zaciekawiony.
- To nie wasza sprawa – odburknął posłaniec.
- A i owszem jest – odrzekł, po czym pokazał jakiś świstek.
Posłaniec wyrwał mu go z dłoni i przeczytał, po czym oddał mu go, mówiąc:
- Dobra, bierz go – i od razu puścił Syama.
Starzec i dwóch jego synów zaczęli prowadzić Syama wąską ścieżką w stronę leżącej nieopodal dzielnicy. Gdy minęło pół godziny, dotarli do biednej wsi mieszczącej się na skraju lasu. Tam zostawili swoje wierzchowce, które dotąd szły koło swoich jeźdźców i najkrótszą drogą udali się do zamku. Po drodze minęli zatłoczony targ, na którym zebrało się mnóstwo gapiów. Ludzie z dużą ciekawością przyglądali się, jak mężczyźni prowadzą skazańca do zamku. W końcu doszli. Starzec pokazał dwóm strażnikom w srebrnych zbrojach ten sam świstek, co przedtem i wprowadził chłopaka do środka. Synowie starucha zostali przed dziedzińcem. W zamku od razu skierowali się do sali tronowej w której król już czekał na wiadomość. Władca ciekaw był, czy udało się złapać słynnego rabusia. Starzec przywiązał Syama do mosiężnego pala, podtrzymującego sklepienie, a sam wszedł do komnaty. Po chwili wrócił i wprowadził go do środka, aby spotkał się z królem.
- Witaj władco… oto złodziej, którego poleciłeś nam schwytać - powiedział mężczyzna na przywitanie, kłaniając się nisko.
Wycofał się i pozwolił królowi na rozmowę z Syamem. Od razu zaczęli;
- Więc to ty jesteś tym słynnym Syamem, który ukradł najdroższe brylanty od najlepiej strzeżonego zakładu jubilerskiego w państwie? – spytał król, obdarzając go swym groźnym spojrzeniem.
- Niee, to nie ja – odburknął chłopak obojętnym tonem.
- Grzeczniej – powiedział starzec, uderzając go w potylicę swoją dużą, kościstą pięścią.
Władca odczekał chwilę, po czym powiedział:
- Przez lata uciekałeś nam i od dość długiego czasu próbowaliśmy cię schwytać. Cena brylantów skradzionych przez ciebie jest naprawdę wysoka. Czeka cię niezła kara.
- No ale dlaczegooo - spytał Syam bez ani kszty szacunku do króla.
- Chyba, że wolisz współpracę - powiedział władca.
- Nigdy - wysyczał chlopak.
- Cóż, wiedziałem, że tak zareagujesz… powiesić go jutro o świcie – rozkazał król.
- Tak jest - powiedział starzec, kłaniając się nisko.
Pospiesznie wyszedł, by rozgłosić tę nowinę całemu królestwu.
- Nie! - krzyknął Syam.
- Ależ tak - powiedział władca z bezczelnym uśmieszkiem - Chyba, że wolisz współpracować. Chłopak pokiwał głową przecząco w odpowiedzi.
- No to cóż... Żegnaj, Syamie...

1 komentarz:

  1. Właściwie to mówi się pokręcił głową jeżeli chodzi o zaprzeczenie, ale dobra tam. W ogóle fajne. Masz ciekawą wyobraźnię...choć twój blog nieco przypomina mi opowiadanie Bogny. Przydało by się jeszcze kilka opisów uczuć bohatera, i miejsc. Ale tak to fajnie. Jestem ciekawa jak Syam się wyrwie....

    OdpowiedzUsuń